RBLS 2015
1. Superhit
2. Esencja
3. Dumle feat. FIŁOŃ
4. Bez Granic
5. Nieważkość
6. ROBINSONADA
7. Checkpoint
8. Sansara feat. PUEBLOS, FIŁOŃ
9. Banshee feat. RADZIAS
10. POWERBALL
11. Whiplash feat. EJMATT, GABRIELA K
12. Impos feat. GÓRZYNIAK
13. Słodka gorycz
14. Malibu
Zey to jeden z tych gości od Rebeliantów, białostockiej brygady rapperów, którzy robią swoimi nagraniami nieco szumu w podziemiu. Zey chciał swoim mikstejpem pokazać, jak bardzo jest różnorodny, pokazać swoje pięćdziesiąt twarzy.
Dźwięki, jakimi powitał mnie album, wywołały dreszczyk. Wojdvs bowiem odwołał się do czasów mojej młodości, opierając bit o numer Bandy i Wandy, 'Hi Fi Superstar', wzruszyłem się, zwłaszcza, że wyszedł z tego ostry, gitarowo-elektroniczny trak. JEden z nastepnych traków, 'Dumle' CatchUp'a z kolei znów poruszył ukryte struny w mej duszy, samplując 'Rhythm is a dancer' SNAP! - kolejny hicior sprzed ponad dwudziestu lat. Na bitach mamy tu jeszcze Seek'a ze spokojną 'Sansarą' i Efena i to w zasadzie tyle. Reszta to podkłady zawinięte z soundkloudów producenckich i friszerów, takich jak elektronik Whispa z Anglii, czy innych niezależnych / nonejmowych producentów. Tak, czy siak, to bangerowy njuskul, ciężko syntetyczny, ale nie szkodzi, bo to naprawdę dobrsze dobrana muza, ostro podkręcająca tempo. Jedyny klasyczny trak, to zamykający płytę czilautowy 'Malibu'.
Zey byłby świetnym rapperem, bo flow ma niczego sobie, a i umie wkręcić trafiające mocno pancze typu 'i mów mi Noe kiedy płynę z tym bydłem' albo 'jakbym wypił tu za błędy z dyslektykiem' albo 'wjeżdżam Mercem, dlatego mam was na celowniku' . Ma on jednak jedną, sporą wadę - dykcję, a w zasadzie jej totalny brak. Nie wiem, czy to głos, czy Zey próbuje rymować zbyt szybko, jednak czasem ciężko rozróżnić poszczególne słowa, bo kiedy podkład wymusza na Zeyu wolniejsze flow, tak jak w 'Nieważkości' od razu robi się lepiej - swoją drogą to świetny numer. Oczywiście Zey korzysta również ze wszelkich dobrodziejstw techniki, wciskając autotuny i tym podobne efekty, ale to wszystko współgra z konceptem. Poza Zey'em są tu jeszcze goście i o ile Fiłoń nie przekonał mnie na zwrotce, to refren w 'Sansarze' trafia w punkt. Pueblos nawinął bardzo porządnie, Radzias rozwalił nie tylko wersami ('jestem kowalem swojego losu, dlatego chodzę skuty zbyt często'), ale i stylistyką, ejmatt zresztą też trzyma poziom. Dużo lepszym flow niż Zey zaszafował Górzyniak, ale lirycznie nie pokazał nic szczególnego.
Cóż, to mógł być wybuch, ale: 1. większość bitów, choć nawet niezła, jest zajebana. Beng. 2. Czasem ciężko zrozumieć wersy, co strasznie męczy, bo to, co wpada co jakiś czas jest warte skupienia. Beng. 3. Niezły, choć nie wyróżniający się szczególnie njuskulowy mikstejp. Beng. Czyli co? Może następnym razem będzie hit, na razie jest po prostu nieźle.
OCENA: 4\6
SPRAWDŹ TE MASZAPY, BO WARTO POOGLĄDAĆ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz