1. Każdego dnia
2. Budzi się
3. Pielgrzym
4. Nowicki
5. A nogi tańczą
6. Na mojej ścianie
7. A ja dzwonię, dzwonię
Gradu, Szym i Giecie działają już prawie 10 lat na podziemnej scenie. Robią muzykę rap kontrastującą z innymi wydawnictwami tego typu. To muzyka na grana na żywca, z zespołem pełnym instrumentów. I do tego to już kolejny album, które wychodzą co jakiś czas w różnorakich kombinacjach.
Jak już rzekłem, muzyka jest grana na żywo. Żywa perkusja, gitary - normalnie funk pełną gębą. Trochę mrocznych jazd typu Massive Attack, trochę gorących riffów gitarowych, trochę wręcz jazd bluesowych. No ok, jest świeżo, muszę przyznać. Ale czy fajnie? Na pewno osoby lubiące tego typu jazdy - mniej rapowe, a będące bardziej fuzją różnych styli, będzie zadowolony. Ja, szczerze powiedziawszy, nie jestem fanem, choć doceniam umiejętności muzyków i wspomnianą świeżość produktu.
Nie doceniam natomiast skillsów rapperów, bo tych skillsów zwyczajnie im brakuje. Trochę mi takie rapowanie przypomina wybitnie archaiczne funkowe nagrania. Szym nieporadnie przeciąga sylaby, żeby równo wypełniały czas pomiędzy werblami - może dlatego, że o ile zrozumiałem, to Gradu pisze teksty, a Szym rymuje... Ale może się mylę, bo wydaje mi się, że słyszę ich obu... Poetyckie teksty tego typu średnio pasują do hip hopu, zwłaszcza, jeżeli trzeba je naciągać, żeby w miarę sprawnie umieścić na bicie - którego zresztą czasem w ogóle nie ma. Trochę to wszystko ciężkostrawne...
No i co, świeżą sałatką też się zatrujesz, jak dodasz skisłe winegre. Muzyka to sałatka - która bez sosu wygląda zupełnie inaczej i ciekawie. Ale sos wyciśnięty z emce powoduje, że sałatka jest do dupy. Zatem, gdyby płyta była instrumentalna, słuchałbym jej często i z przyjemnością, a tak nie mam ochoty do niej wracać.
ZACIĄGNIJ I OCEŃ SAM
OCENA: 3-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz