1. Same Koty - Czyli Intro feat. EFA FA, OLA, GABI, DUGI
2. Owoc feat. BABU, MAUY, EFA FA
3. MC feat. JAROZ
4. Tu I Teraz feat. MAUY, METROWY, BU, MINIX, HK RUFIJOK
5. Elektronika feat. MAUY
6. Dorosłość feat. FLP, IZA SZAFRAŃSKA
7. Słowo
8. Bieda feat. GRUBSON, IZA SZAFRAŃSKA
9. Definicja feat. MAUY
10. Prawda
11. Muza feat. EMILIA
12. Zaczynam Walczyć feat. JAROZ, BABU
13. Bomba
14. Dobry Obyczaj feat. IZA SZAFRAŃSKA
15. Lubię To! feat. ENESTE MANIFESTE
16. Kameleony feat. BUCZO, STAMIR, BABU
17. Ballada O Niebieskim Baloniku feat. ALEKSANDER EVSEEV
18. Koniec - Czyli Outro
Patrząc na to wydawnictwo nie bardzo wiedziałem, o co chodzi. Okładka przypomina mi jako żywo sztuczny twór, jaki kiedyś nagrał płytę jako MC Skat Kat, a współpracował m.in. z Paulą Abdul. Ale z drugiej strony, Żusto to już przecież wręcz legenda na scenie, człowiek, który wydał legalną solówkę i zrobił wiele nagrań z zespołem Decybel - znanym te 10 lat temu dość szeroko w Polsce. Celownik, też działający od wielu lat, współpracował już wcześniej z żusto, ale i na innych płychach, m.in. u Rahima.
DJ Celownik zajął się muzyką i on jest odpowiedzialny za brzmienie krążka. Już intro wprowadza nas w nastrój, jaki rządzi na płycie - czyli od sasa do lasa. Mamy tu klasyczne wejścia ('MC', 'Tu i teraz', 'Lubię to!' - jeden z lepszych traków), jazzujące, pozytywne traki ('Owoce', 'Słowo'), nowoczesne i nieco elektroniczne ('Elektronika'), soulowe ('Dorosłość') albo regałowe ('Bieda'). Trzeszczy analog, szumi sampler i muzycznie płyta przenosi nas na początek lat '90, tym bardziej, że jest tu sporo skreczy Żusto i może nie jest on wirtuozem wosku, ale brzmi to ok.
Skoro Celownik robi muzę, to Żusto pozostał na majku i to przede wszystkim jego rymy słyszymy na płycie - i naturalnie wersy gościnne. Sam Żusto ma patenty na refreny, ciekawe pomysły, ale niestety porywającym MC nie jest, kaleczy wersy, nierówno wchodzi, ma przeciętny flow. Zresztą, większość emce tutaj jest... delikatnie mówiąc... przeciętna. Najlepiej ogarnia majka Jaroz; Żusto ma lepsze i gorsze momenty, choć na nasze nieszczęście tych gorszych jest o wiele więcej... Pozostali goście prezentują poziom raczej podobny do gospodarza i nie ma tu nad czym ochać i achać. Ale na tej płycie najważniejszy jest chyba klimat, powrót do korzeni, do Złotej Ery rapu.
Miały być 'same koty' i... są. Ja wiem, że lirycznie i technicznie płyta leży. Ale jest sobie taki amerykański duet, Nice & Smooth, których teksty są trywialne i mierne do bólu, ale nie ukrywam, że lubię ich posłuchać. Tak samo jest z Żusto i Celownikiem. W tej płycie jest coś, co Cię przyciąga. Zabawa konwencją, ogromne zróżnicowanie, zero zadęcia i napinania się - po prostu czysty hip hop. A że emce są kulawi... Muszą być jakieś wady, nie?
OCENA:4-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz