1. Obudź Się feat. DJ SOINA
2. Mamy To Coś
3. Kingsajz feat. DJ CRK
4. Jestem Z Polski feat. DJ DECKS
5. Tony Montana feat. RUDI
6. Być Człowiekiem feat. KACZOR, KĘKĘ
7. Nie Staraj Się Być Jednym Z Nas
8. Polskie Marzenia feat. KOWALL, RAFI
9. Możesz Wszystko feat. BUCZER
10. Hiv-Hop
11. Chcę W Dół
12. Przyjdzie Po Każdego Z Nas feat. GALON
Mam pewną słabość do Ramony. Pomimo różnych jego wad, akurat wpada mi w ucho, nie kaleczy słuchu tekstami, ma fajne flow i dobiera sobie niezłe bity. Jego trzeci oficjalny album ma być kontynuacją 'Magicznego Pióra', które było dość dobre, choć, nie oszukujmy się, lekko wtórne. Jednak chętnie sięgnąłem po tę płytę.
Połowa muzy powstała w laboratorium Pawko Beats i w sumie to on wyznacza kierunek grania. Reszta producentów, czyli Greg, PTK, Snake, Rudy, CRK i Radonis oddali Ry tylko pojedyncze podkłady. Pawko nie jest wirtuozem - ma klasyczne pomysły bez większego błysku i, owszem, są one do słuchania, ale brak im iskry. To tylko bity i ciężko się nimi specjalnie zachwycać. Pozostali producenci to dość zróżnicowane klimaty. Greg ('Mamy to coś') to jazda zupełnie klasyczna, z fajnym, energicznym samplem i konkretnym tempem. PTK w 'Tony Montana' dał bardzo konkretny podkład, oparty na wielopoziomowej perkusji i melodyjką przywodzącą mi na myśl rycerskie wieczorki integracyjne (tak, zdaję sobie sprawę, że to porównanie pewnie znowu trafi na kolejny rapwatch w cmg...). Snake ('Nie staraj się...') to z kolei wolniejszy trak, nieco przypominający mi produkcje Dr. Dre z czasów '2001' - podobnie jak podkład Rudego do 'Hiv-Hop'. Sam producent wykonawczy, DJ CRK, to elektroniczny, nowoczesny, ale zupełnie płaski bit do 'Mogę wszystko'. Radonis wreszcie wyprodukował oparty na samplu wokalnym, nieco mroczny trak do 'Chcę w dół'.
Niestety, Ry rozmywa się z płyty na płytę coraz bardziej. Lubię jego głos, charakterystyczne 'rrrrry!', fajne refreny, ale... To już nie jest to, co za dawnych czasów. Nawet już nie to samo, co na 'Magicznym Piórze', gdzie było jeszcze sporo dobrych kawałków. Tutaj wszystko zlewa mi się w jedną papkę o ogólnym wydźwięku pozytywnym i radosnym. Ale Ramona ani nie zachwyca, ani nawet nie wywołuje żadnych emocji - jest zwyczajnie nudny. Nic tu się lirycznie nie dzieje i poza tym, że brzmi nieźle, wywołuje totalne ziewanie. Ziew. Co gorsza, goście, zamiast podbijać atmosferę, raczej ją ochładzają. Na duży plus wypadają tu Kękę i świetny Buczer - obaj dali tu doskonały popis werbalno-liryczny. No, Galon daje radę. Reszta natomiast... Rudi, i Kaczor prezentują tu rymotwórczą okręgówkę, a Rafi i Kowall to również nic ciekawego. Słabo.
To najgorszy krążek Ramony, płaski i bezbarwny, z ledwie paroma ciekawszymi momentami, które nie trwają jednak za długo. Nuda, wtórność, która wejdzie głównie zagorzałym fanom Ry. Licho. To znaczy, da się tego słuchać i brzmi to o wiele lepiej od sporej części tego, co słyszałem chociaż w tym roku, ale i tak nie wnosi wiele.
OCENA: 3\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz