środa, 16 stycznia 2013

3854 I 3 KROKI - PELSON

Step 2012

1. Intro
2. Sen na jawie   feat. GRIZZLEE
3. Wierny sobie
4. Kinematografia    feat. ELDO
5. O niej    feat. HADES
6. Czarno-biały     feat. KUBSON
7. Tej nocy
8. Ostatni dzień

    Artystyczna i oszczędna okładka, wcale nie sugerująca albumu hip hopowego, niewielka ilość kawałków - cóż zatem ma oznaczać druga solowa płyta Pelego, chłopaczyny z Północnej Pragi? Ilość kroków symbolizuje jego ulubioną trasę spacerową po Warszawie, ale może i to taka metafora? Parafrazując Company Flow - '3854 & 3 steps to perfection'?
    Pelson w całości powierzył produkcję muzyki na płycie Maui Wowie. Powstała więc muzyka dość melancholijna - jakby przeznaczona do spacerów przez miasto i rozkminiania swojego życia. Taka truskulowa mieszanka zamyślenia i refleksji, bez większego zróżnicowania - jednak to niecałe pół godziny, zatem wydaje się, że jest to zbalansowane. Do tego trochę skreczy i mamy całkiem dobrą płytę.
    Doświadczenia Pelego z Vieniem i Pariasem przekładają się na coraz to bardziej zaawansowaną sferę liryczną i lepszy flow. Pele goni, unika potknięć na bitach, nie gada bzdur - stał się naprawdę dojrzałym emce. Mówi o życiu w ukochanym mieście i hip hopie - dwóch najważniejszych rzeczach w jego istnieniu, które non stop sie przenikają i właściwie stanowią jedną całość. Ta wspomniana przez mnie na początku duża ilość kroków do perfekcji ma swoje uzasadnienie. Zawsze się mówiło, że Pele daje radę, ale... Tu krzywo wszedł na bit, tu się potkną, na Pariasie mówiło się, że nieźle, jednak najgorzej... Nie, dajcie już Pelemu spokój - udowadnia, że umie rymować i ma swój styl. Fakt, trochę czasu to zajęło, ale warto było. To jest ten spełniony 'Sen na jawie'. Do tego dość dyskretne wejścia Eldo, Hadesa i Kubsona, które uzupełniają album - nikt Pelsonowi nie kradnie show.
       Nie jest to materiał na płytę roku, choć jest naprawdę niezły. Dużo tu przemyśleń, refleksji i spokoju. Fakt, warto wrzucić muzę na słuchawki i iść na spacer po mieście - najlepiej po Warszawie. Albumowi czegoś brakuje. Przeboju? Nieee, to nie płyta-banger, nie po to ją Pele nagrał, żeby lansować z tego hity. Energii? No trochę tak. Czego jeszcze? Nie wiem, ale czegoś mi tu brakuje...  

OCENA: 4+\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz