niedziela, 24 marca 2013

POLSKIE KARATE - POLSKIE KARATE

Step 2013

1. Szkoła karate
2. Dobry wieczór
3. Tak jak trza   feat. HADES
4. Na ratunek
5. Poczuj moc
6. Instrukcja
7. Feeldatbassordie feat. METRONOME ORCHESTRA
8. Bad trip
9. Cicha woda
10. W trzy dupy   feat. DWA SŁAWY
11. Chuj nie funk
12. Polskie karate
13. Inny   feat. GRAF
14. Urodzony mc
15. Tu i teraz
16. Underground
17. Sorry

    Cała czwórka: Jan Wyga, Igorilla, Metro i DJ Flip postanowili robić 'rap dla zajawy, rap dla zabawy'. Funk melanżowy, jako rzeknę. Kiedy zobaczyłem promujący teledysk do kawałka z Dwasławami, pomyślałem, że najebka przyjęła wyższy poziom upojenia. Musiałem to nabyć. Lubię Wygę, Metro jest świetnym producentem... To musi mi wejść.
    Wspomniany Metro zrobił ten pieprzony funk, bez kitu. Soczyste perkusje, na których zawinięte są grube sample nie tylko z klasycznych piosenek z lat '70 i '80, ale i z różnorakich songów, które wybrane pieczołowicie, nakręcają tempo tej imprezy. Do pełnego obrazu potrzebne są nam jeszcze skrecze DJ Flipa, wszak hip hopowa impreza bez dja to żadna impreza. Nawiasem mówiąc, mogłoby być nieco więcej drapania, bo młody jest niekoniecznie wykorzystany w pełni. Oprócz tego znajdziemy sporo klasycznych cytatów z imprezowych kawałków rapowych i pijackich gadek. Melanż w najlepsze.
    Jan Wyga jest znany ze swoich luzacko-melanżowych wejść, choć jego solowa płyta wypełniona była również poważnymi tematami. Ale tutaj, wraz z Igorillą, jadą wężykiem po równi pochyłej w dół flaszki. Tu przez ponad trzy kwadranse trwa ostra impreza, na której, oprócz palenia, picia i wyrywania panienek, członkowie zespołu oddają swoisty hołd korzeniom rapu. Duża dawka humoru i wręcz zjadliwe wersy, spory dystans do siebie pozwalają nam się bawić wraz z twórcami przez całą imprezę. A że trafiają tu również świetny Hades i wykręceni Dwa Sławy w przebojowym singlu - mamy dzięki temu zabawę jeszcze lepszą.
    W tej odmianie karate musisz mieć przede wszystkim czarny pas w piciu. Album przypomina mi mieszankę Hurragun z Afrontem. Jako, że obie grupy lubię, a także ten nieco absurdalny humor z pogranicza dobrego smaku i funkowe brzmienie - płyta jest dla mnie. Zdecydowanie. Ma nieco braków, jasne. Ale nie pozwólmy tym minusom przesłonić nam plusów, których jest tu dużo więcej. Świetnie brzmiąca płyta imprezowo-melanżowa, zrobiona z dużym jajem.

OCENA: 5-\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz