1. Intro feat. ADI KOWALSKI
2. Kameleon 2
3. Rap Fanatyk
4. Pamiętnik Weterana
5. Stare Autorytety feat. PONO, CHVAŚCIU
6. Żyj Po Swojemu
7. Dwulicowa Kurwo feat. PALUCH, JONGMEN, PARZEL, ERO
8. Samotny Jak Ronin feat. KAJMAN
9. Pan Życia
10. Porzuć Troski
11. Zanim
12. Utracony Raj Skit
13. Polski Meksyk feat. SPALTO
14. Kontroluj
15. Jestem Odporny feat. SOBOTA, MADINNES LE POLAK
16. Na Co To Komu? feat. SPALTO
17. Hardkorba feat. ANDRZEJ POPŁAWSKI
18. Czyny Warte Więcej Niż Słowa
19. Musiałem
Po bez mała dekadzie wychodzi druga płyta ulicznego duetu Olsen i Fu - połączenie warszawskiego Zippingu z białostoskim Wychowaniem Na Błędach (parafrazując lekko, naturalnie). Obaj wydawali przez te osiem lat różne płyty - solowe i w projektach, ale wyznam potajemnie, że żadna z tych produkcji nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia, głównie dlatego, że Fu za bardzo kombinował, udowadniając, że jest z roku na rok bardziej beznadziejny. Dlatego sięgnąłem po ten album tylko dlatego, że przez pierwsze półtora miesiąca wyszło zaledwie 5 płyt na legalu i nie miałem co wziąć.
Kiedy włączyłem płytę, 'Intro' z wokalem Adiego mnie mocno zaskoczyło - wprowadziło w dobry klimat i zachęciło do sprawdzenia reszty. Potem nieco spadło, aczkolwiek pierwsze 20 minut trzymało niezły poziom, głównie dzięki produkcjom MillionBeats, który odpowiada za większość kawałków na tym albumie i nadaje ton. Obok niego znaleźli się tu jeszcze Kamilson z nieco klasycznym trakiem i skreczami DJ Gondka, Siwers, Fleczer, Lazyrider, BasenBeats, Dies i Sherlock oraz sam Olsen. Dlatego, co widać wyraźnie po imionach bitmejkerów, to przede wszystkim nowoczesna, dość syntetyczna jazda, z niewielkimi odchyłami ku klasyce, czy nawet g-funk w 'Polskim Meksyku'. Muza zatem jest spójna i słucha się całkiem dobrze, bo nie są to trapy i inne rzężące i zawodzące melodyjki, tylko zwyczajny, nowocześnie pojęty rap, gdzie czasem wejdzie gitara, czasem jakieś sample, lecz większość grana jest osobiście przez producentów.
Olsen i Fu. Fu i Olsen. Od którego zacząć? Może od Olsena, zawsze będzie prościej. Bo Olsen jest bardzo prosty, zarówno jeśli chodzi o styl, jak i o teksty. Prezentuje takie tam typowe uliczne historie, rymując je sztampowo swoim niskim głosem. Ot, zwykły uliczny wyrobnik. Fu za to... to epopeja. Rapper beztalencie, antyteza emce. Człowiek, który kombinują c z wokalem poszedł tak daleko, że zrozumieć z tego bełkotu nie dało się nic. I z takim podejściem zacząłem słuchać albumu. A tu niespodzianka - Fu zaczął rymować normalnie! Nie powiem, że zaczął byc nagle dobrym rapperem, ale przynajmniej jest już wystarczająco dobry, żeby go zrozumieć i dojrzał na tyle, żeby jego teksty nie wywoływały drgawek. Zdarza mu się wywrócić, czy choćby potknąć, ale wypada przynajmniej poprawnie. Ciężko jest tu zacytować coś szczególnego, bo teksty są dość proste, bez żadnych zaskakujących wersów - ot dwóch ulicznych rapperów sobie rymuje o życiu. A goście... No cóż, wszyscy są żenujący w bezsensownie wulgarnym traku 'Dwulicowa kurwo', bo ilość mięcha rzucanego z głośników spokojnie przewyższa pierwszą lepszą rzeźnię. To już nie prosty przekaz, tylko prostactwo. Dość dobrze zrobił swoje Kajman, Sobota ujdzie, ale... to całe pozytywy na temat gości.
To sobie wybrałem pierwszą płytę na legalu w tym roku :) Do tego napisano na niej 2013, choć zdawało mi się, że objawiła się już w styczniu. Nic to. W sumie, to nawet nie jest taka zła płyta, bo i Fu przestał memłać pierdoły, i muzyka jest na dość dobrym poziomie. Nie jest to byle jaka uliczna płyta, bo trochę jest tu ciekawszych patentów, jak rockowe gitary i refreny, trochę regałowych klimatów z Ragga Bangg i pamiętam cały czas pierwsze 5 traków - naprawdę porządnych. Suma summarum...
OCENA: 3\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz