niedziela, 16 listopada 2014

PALUCH & CHRIS CARSON - MADE IN HEAVEN

B.O.R. 2014

1. DJ Taek Intro
2. Kastet 
3. Daleko Stąd
4. RIP (Rap I Pieniądze)
5. Ostatni Telefon   feat. BIAŁAS, TOMB
6. Amstaff
7. Made In Heaven
8. M5   feat. QUEBONAFIDE
9. Magma
10. Możesz Być Kim Chcesz   feat. TAU
11. Mam Skrzydła    feat. KALI
12. NGO (New Game Order)
13. Mój Sen
14. Od Dziecka    feat. KĘKĘ

    Szósty album Palucha idzie za pewnym trendem, jaki ostatnimi czasy nawiedza naszą scenę. Ta płyta to znowu duet - bez konkretnej nazwy zespołu, po prostu rapper i producent. CZy po dwóch złotkach i ostatniej, platynowej płycie Paluch osiągnie kolejny sukces? Póki co wszystko jest na dobrej drodze, krążek jest wysoko na OLiSie i zbiera dość dobre recenzje.
    Chris Carson, Polak mieszkający na stałe w  Belgii coraz częściej pojawia się na naszych płytach: był już u Jędkera, był u Kajmana, teraz pora na Palucha. Przyznam, choć o nowoczesnym rapie mam zdanie bardzo różne i najczęściej słabe, to muza Carsona jest zrobiona naprawdę porządnie. Trapy kląskają hajhetami jak hiszpański kastanietor w ataku padaczki, syntetyczne melodie grają na bitach, a basy brzęczą tuż przy samej ziemi, gniotąc słuchacza. Do tego co jakiś czas wtrąca się z woskiem DJ Taek. Na szczęście nie ma tu żadnych rozlazłych bzdetów, prawie wyłącznie sam konkret, ładujący w słuchacza energię. No, 'Magma' zwalnia i jest nieco zbyt przemymłana, ale to wyjątek. Carson umie balansować między granicami klasyki i dobrego smaku w elektronice - niektóre podkłady skłaniają się wręcz do Złotej Ery, już myślisz sobie, że oj!, jak to? A tu nagle ładuje się milion cykaczy z syntezatorem i jesteś jak 'No tak!'. Muzyka jest to nieco lepsza niż sam Paluch i mozna przyjąć, że Carson wygrał w tym tandemie.     
    Paluch może być lubiany, bądź nie, ale jego styl i głos i styl jest znany bardzo dobrze. Nie jest to żaden cymes, ale też nie powinno się wieszać na nim psów, bo przecież Łukasz jest w porządku. 'Wiesz dobrze jaki jestem, nie gryzę się w język' - i to najkrótsze podsumowanie wersów Palucha. Większość tekstów ma zniszczyć tę przypudrowaną bandę lalusiów na scenie, bo tu nie ma miejsca na pedałowanie. Rapper wyraźnie 'czuje kurwa niechęć do tych scenicznych błaznów' i kosi wszystkich przy samej ziemi. Nie powiem, aby pancze były wyjątkowo przemyślane i takie, po których opada szczęka, ale Paluch stara nam się usilnie udowodnić, że to on jest tu najprawdziwszy i najbardziej hardkorowy z hardkorowszych. Nieco się to kłóci z ilością sprzedanych płyt, ale zapewne chodzi mu o to, że jako jeden z niewielu pozostał 'true to the game'. Gości nie ma tu wielu, ale są i zaznaczają swoją obecność mocnymi akcentami. Białas z Tombem podają tonację w kawałku z nimi i przejmują stery. Tau aka Medium wjechał również świetnie, jego tekst (co nie zawsze się mu zdarza) jest spójny i konkretny, zarymowany w świetnym stylu - jego religijne odnośniki mogą lekko dziwić w zestawieniu z kurwami i dziwkami, ale co tam - ten koleś zawsze był nieco na bakier, nie? Quebo jak zwykle dał porządne wersy, podobnie jak Kękę - tylko Kali przepadł i jakoś go prawie nie zauważyłem. Na szczęście goście dodają tu kolorytu i robią tylko dobrą robotę.
    Pewnie ten album też zbierze co najmniej złoto. Słucha się tego naprawdę dobrze, nie ma tu słabych kawałków - są albo ok, albo naprawdę niezłe. Ja sam osobiście lubię Palucha, choć wolałem go na tych starszych płytach, kiedy zarzekał się, że ten plastik to nie dla niego... Cóż, tylko gówno płynie z prądem i jedynie krowa na pastwisku nie zmienia zdania... Abstrahując, to całkiem niezły album.

OCENA: 4\6


1 komentarz:

  1. http://muzyka-miasta.pl/index.php?route=product/product&filter_name=paluch&product_id=520

    OdpowiedzUsuń