wtorek, 4 listopada 2014

OFFICIAL VANDAL - INNOCENT

Prosto 2014

1. Ha Ha Ha    feat. EROS    
2. Dla mnie to feat. MERD, RUFUZ    
3. Dajcie żyć     
4. Bez parcia na szkło       
5. Adrenalina     
6. Zajechane twarze     
7. Madryt Berlin      
8. Wiecznie młodzi       
9. Innocent  czyta SOKÓŁ     
10. Nietolerancja   feat. RATEL, WB MOTYV, HEMO     
11. Alko i tagi    feat. BONDAR     
12. Za późno by się bać        
13. Crazy hip hop    feat. BAEL DCH     
14. Szkodniki   feat. MERD, HUDY HZD, czyta SOKÓŁ     
15. One love        
16. Świat to bestia     
17. Szlajana (remix)   

     Jakoś mnie ominęły zapowiedzi Prosto o takim projekcie - może nie było zbyt wiele? Nie wiem, ale zobaczyłem w sklepie okładkę i od razu po ten materiał sięgnąłem. Kiedy odwróciłem wydawnictwo, zobaczyłem, że wydało to Prosto, a na majkach gościnnie plejada rapperów ulicznych. Kurde. I tak wziąłem i pierwszy rzut oka we wkładkę uświadomił mi, że to będzie stricte grafficiarska jazda, a zespół tworzą Kokot, Mixo i Szczur. Aha.
    Spodziewałem się płyty ulicznej, jak zawsze, ale na szczęście za większość brzmienia płyty odpowiada Szczur, który potrafi zrobić oryginalny podkład, który nie będzie żenował wtórnością. W paru numerach towarzyszą mu Opiat i Siwers, ale pasują oni do ogólnego obrazu. To taki trochę styl z QB, ale znacznie bardziej ubarwiony. Płyta zaczyna się bitem killerem, bo 'Ha ha ha' rozwala system. Potem jest trochę mniej zabójczo, ale za to te podkłady to dużo więcej, niż pianinko i smyczki i wszyscy na raz tniemy się łyżkami. Szczur umie zrobić z bitem bardzo dużo - od typowo ulicznego hitu, aż po imprezowo-discolubny 'Alko i tagi'. Podkłady są ciężkie, ale bujają, są uliczne, ale kreatywne. Zdecydowanie, muzycznie jest to płyta uliczna, której chce się słuchać. A przy okazji mamy tu prawie w każdym numerze skrecze od takich osób, jak Dj Black Belt Greg, Dj Kebs, Dj Grubaz oraz Dj Falcon1 i jest pełen szał. Muzycznie album jest nie do wyjebania.  
    Kokot ma niższy głos, nie zawsze zwraca uwagę na bit, lecąc czasem obok, czasem równo i zdaje sie nie przywiązywać większej wagi ani do oddechów, ani do wyrabiania się na werblu. Po prostu wali swoje i idzie do domu. Do tego rozbawia mnie zupełnie ksywka kolesia - wiedząc, że kokot po czesku i słowacku to po prostu 'chuj'... Gdyby to był jakiś język typu tonga, czy któryś indian z południowej Ameryki, to pewnie bym nie zwrócił uwagi, ale niech on pojedzie dać koncert za naszą południową granicę... 'A teraz na scenie stanie CHUJ! Brawa dla Chuja!'. Dobra, wiem, że tak normalnie to kogut, ale i tak mnie to bawi. Mixo obdarzony jest wyższym głosem i płynniejszym flow i ten akurat zwraca uwagę na to, w jaki sposób rymuje. Są więc różni, jednak mają jakiś wspólny mianownik: teksty. Po pierwsze, są mocno przeciętne, czasem wręcz żenująco prymitywne. Ale nie cały czas. Po drugie motywem przewodnim cały czas jest grafitti i to jest fajne. Po trzecie, po chuj (#kokot) używać języka angielskiego, jeśli nie ma się o nim bladego pojęcia? Najlepszym przykładem jest nielogiczne używanie nazwy grupy: raz to jest oficjal wandal, raz ofiszal wandal - a Oficjalny Wandal też brzmi nieźle... Bzdura. Ale, ale, jeszcze są tu goście... Matko jedyna, przepadają w tłumie, nie ma sensu ich wymieniać - jedyny jaśniejszy punkt to Hudy i tyle.
    No cóż, mogło być super, a jest... w miarę. W dużym stopniu ratuje tu sytuację produkcja, bo podkłady sa naprawdę porządne i fajne lecą. Wrażenie psują sami rapperzy, a że jest to dość ważny aspekt w rapie, nie da się tego albumu zaliczyć do kanonu płyt AD 2014. Ale może warto dać im szansę i posłuchać, choćby tylko dla Szczura.

OCENA: 4-\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz