1. Sekta Setka
2. Regionalne animozje vol.1
3. Nie dla siebie feat. MAŚLAK FWF
4. Will Hunting feat. ZEUS
5. Jestem dumny
6. Gołębi przesąd
7. Golden mean feat. JUSTYNA ŚWIĘS
8. Andrzej Iwan (Rollercoaster)
9. Sin(x) feat. LUKA
10. Nikt mi nie powiedział feat. KID, PREZES, PUEBLOS
11. Potrzebujemy snu feat. JUSTYNA ŚWIĘS
12. Na stówę
13. Zrobisz jak zrobisz feat. AD.M.A
14. Olewam instynkt
15. Regionalne animozje vol.2
Tymin i Peus to nie tylko duet - wraz z nimi działają DJ West oraz Wafel. Dwa lata temu wydali swój debiut, a kilka tygodni temu wypuścili kolejny materiał. Wyznam w tajemnicy, że pierwszegfo materiału nie słyszałem, dlatego włączyłem tę płytę bez żadnego nastawienia.
Znakomitą większość muzyki robił tu Eigus - dlatego wiadomo, że jest to płyta raczej nowoczesna. Nie jets to typ muzyki, jaki lubię w hip hopie: dużo elektroniki, gitarowe riffy a la Budka Suflera, klimat Eurowizji... To taki, może i ambitny, ale pop-hop, nowoczesny, radiowo chwytliwy, ale nie w taki sposób, jaki mi leży. Po prostu zbyt kojarzy mi się to z nagraniami Verby, której nie uznaję za rap... Oprócz Eigusa mamy tu jeszcze Młodego G.R.O. (podobny w stylu eigusowym 'Jestem dumny', brzmiący równie dobrze tak, jakby mógł zaśpiewać do tego zespół Bracia), Nerwusa (w miarę ciekawy i oszczędny 'Golden mean') i Kubę Karasia (nieco dziwaczny 'Potrzebujemy snu' - doskonale się wpasowuje w klimat). Nie tylko sami producenci jednak decydują o tym, co tu słyszymy. Wspomagają ich muzycy - mamy tu więc żywe gitary, skrzypce, czy perkusje - nie od parady Wafel jest jednym z członków duetu... eee, kwartetu. No i naturalnie praca djów - nie tylko Westa, ale jest tu również DJ Dred, choć tylko w jednym numerze. No i fajnie, wszyscy się starają, produkcje są poukładane, dj drapią, muzycy dogrywają... Tylko, że wynik całości brzmi jak koncert Pectusa w Polskim Radiu. Ok, znalazłem tu kilka nawet niezłych kawałków ('Golden mean', 'Andrzej Iwan', 'Nikt mi nie powiedział', 'Olewam instynkt'), ale nie sprawiają one, że chce mi się słuchać materiału po raz kolejny.
Na szczęście są tu rapperzy, i to dobrzy, bo to jedynie oni ratują ten album. Tymin i Peus są nie tylko na bardzo podobnym poziomie - przyznam, że wysokim, ale mają dość podobne techniki. Tymin może jest bardziej zróżnicowany, ale to czyni ich po prostu rozróżnialnymi. W rymach obu jest sporo emocji i pasji, nie tylko odnośnie życia, ale i samej muzyki. Warto wsłuchać się w teksty, bo często padają tu perełki (np. 'oni są zieloni, a ja będę evergreen'), zresztą wystarczy, jeśli powiem, że nie zauważyłem żadnej wpadki. A co lepsze, goście też spokojnie dają radę.
Tylko ta cholerna muzyka - nie daję rady. Wiem, że są ludzie, który lubią ten typ rapu, ale ja do nich nie należę. To popowa masakra popełniona na hip hopie i ja nie jestem w stanie tego słuchać. Dałem radę w całości dwa razy na potrzeby tej recenzji, ale nie będę do tego wracał. Szkoda dobrych rapperów na tych bitach, bo potencjał mi się tu marnuje. I z szacunku dla nich...
OCENA: 3\6
I tak props, bo Tymin zaliczył mega progres. Pamiętam jeszcze wcześniejsze numery, których ciężko się słuchało :)
OdpowiedzUsuń