1. Zmory
2. Historia Zza Pierwszych Dni
3. Miejscówka
4. Paranoja
5. Doskonały Dzień
6. To Już Jest Moje
7. Lepsi Od Zwierząt
8. Kodeks
9. Jebać System
10. Bez Szans
11. Jestem
O Arachu zaczęło byc słychać. Ludzie zwracają uwagę, że rapper jest nietuzinkowy, że wiele potrafi i ma ciekawe spojrzenie na świat. Pod koniec marca wyszła jego chyba już ósma solowa płyta i niedawno miałem okazję ją sprawdzić...
Arach cierpi na brak producentów, którzy zrobiliby mu album w całości, dlatego część bitów kupił, a część... no właśnie, nie jestem pewien, czy zrobił sam, czy zajebał. Wydaje mi się, że złożył je sam, ale jeśli ktoś ma pewność, to niech mi łaskawie podpowie, bo album nie jest na tyle opisany, żebym to wydedukował... Jest mniej więcej po połowie - mniej więcej, bo sześć rapper wziął od polskich producentów. To MTK, Scalpel, Pawko, Sajk i TRC. W sumie to mało istotne, bo podkłady są bardzo spójne i doskonale współgrają zarówno ze sobą, jak i z rapperem i klimatem, jaki chciał on wytworzyć. Oszczędne sample, owinięte na ciężkich perkusjach tworzą brudny, choć nie zawsze mroczny świat. Nieco orientalnych klimatów, szczypta skreczy od DJ Soiny, brutalne skrzypce, szarpiące gitary - to brzmienie jest rzeczywiście hardkorowe, czasem wręcz horror core'owe i już od pierwszego traku od Scalpela mamy tu rzeczywiście mocną jazdę - mocną, ale przyjemną.
Arach to hardkorowy rapper, takie połączenie Słonia z Pihem, z pewnym odchyłem w swoim osobistym kierunku. MC zwraca na siebie rzeczywiście uwagę, nie tylko śpiewną stylistyką i lekko zachrypniętym głosem, ale także wersami, będącymi mieszanką horror hip hop z podziemnym, hardkorowym graniem, pełnym bragga i panczy, a także przemyśleń. Arach ma umiejętność lekkiego pisania ciężkich wersów, że tak to ujmę. Sprawnie przeskakuje od celnych panczy, przez nieco obrazoburcze (wręcz obleśne) porównania, aż po rzetelne wnioski z życia. Arach może nie jest mistrzem na majku, ale posiada wystarczającą ilość kilo skillsów, żeby to się mogło podobać. Zwłaszcza, że koleś umie zmienić tonację, podśpiewać refren, zaskoczyć zwrotem techniki.
"Człowiek Cień" to całkiem fajna płyta, choć nie jest pozbawiona wad - są one na tyle niewielkie (zwłaszcza te paskudnie nieeleganckie porównania :P), że nikną. Porządny, podziemny album, który warto sprawdzić, bo na pewno spodoba się wielu osobom, zwłaszcza tym zmęczonym trapem i cloudami.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz