wtorek, 23 czerwca 2015

B.R.O. - NEXT LEVEL 2

Urban 2015

1. Pamiętam 
2. Perpetuum Mobile
3. Jutro
4. Karma  feat. BEZCZEL
5. Demony
6. Co Jest Ważne 
7. Niepamięć
8. Infinitvm 
9. Chyba Mnie Znasz   feat. MONIKA KAZYAKA
10. Winda   feat. KHOMATOR
11. Carpe Diem   feat. GRIZZLEE
12. Studio   feat. KEDDI
13. Taylor Swift 
14. Pod Prąd
15. Efekt Domina
16. Po Co Mi Ona?

    Kuba to specyficzny zawodnik w tej grze. Skillsów odmówić mi się nie da, siły też nie, w zdobyciu dużego respektu nie pomaga mu wygląd szóstoklasisty z browarkami w rękach. Cóż, nie należy osądzać po wyglądzie, c'nie? To już drugi legal, poziom wyżej i choć przyznam, że ani 'High School', ani mikstejpy mnie nie oszołomiły - były średnie, to z zainteresowaniem sięgam po drugi album B.R.O.
    Podkłady czynione przez B.R.O. są bardzo nierówne. Czasem popadają w melancholię i ciągną się nieznośnie, czasem autor kombinuje, dodając różne dźwięki, nie zawsze pasujące, co daje dość dziwaczny rezultat (np. 'Jutro'). W gruncie rzeczy to mocno nowoczesny rap - ale nie jest to jeden z tych nowych gatunków, to tylko zwyczajne nowe brzmienie. No wiecie, popieprzona perkusja, syntetyczne melodyjki, romantyczne klimaciki... Czasami, obok tej całej elektroniki, trafiają się grane na żywo pianina, gitary i skrzypce. Przypomina mi to, dlaczego nie jestem fanem B.R.O - zwyczajnie ta muzyka mnie nie wzrusza, bo jest nieco rozwodniona i płaska. Ale, żeby być uczciwym, przyznam, że bit do 'Perpetuum mobile' to sztos i naprawdę brzmi świetnie. Jednak takich naprawdę dobrych podkładów jest tu dosłownie parę (jeszcze 'Winda', może 'Infinitv'Studio' m') - większość jest nudnawa.  
    No cóż, BRO jest znacznie lepszym rapperem, niż producentem, bo o ile te bity są zwyczajnie nudne, to i flow i technika Kuby są mocno zadowalające. Chłopak umie poskładać te słowa w linijki, które płyną przez bity. Co więcej, wpada tu trochę świetnych wersów, takich jak 'brudny smog sprawia, że mam czarny język #suahili', jest dużo niezłej gadki na różne tematy: Kuba mówi trochę o sobie i swoich przemyśleniach, nieco o kobietach, imprezach, ale i tak najlepiej wypada w ostrych, braggowych trakach, jak 'Winda', świetny 'Efekt domina', czy najlepszy na albumie 'Perpetuum mobile'. Takie traki są jednak w mniejszości, bo większość materiału zajmują rozkminki na tych nieciekawych podkładach, bądź wręcz imprezowe letniaki, z których 'Taylor Swift' może i brzmi nieźle, ale reszta przeciętnie. Z gości warto wyróżnić na pewno czeskiego Khomatora, nieźle, choć bez wystrzałów ogarnął Bezczel.
    No i znowu to samo: przeciętne podkłady, na których te, niezłe skądinąd, nawijki wypadają średnio, zajmują większość materiału. Przebłyski geniuszu, których tu nie brak, są zbyt rzadkie i tylko uzmysławiają, że ten chłopak potrafi wiele. Ciekawym, jakby brzmiała ta płyta na bitach na przykład od takiego Carsona. Albo Sir Michu. Hę?

OCENA: 4-\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz