1. Bow Wow Wow
2. Wypierdalam feat. BOGUŚ MAHBOOB, OTSOCHODZI
3. Bum Bap Siet!
4. Manewruję feat. UTEK
5. #rararara feat. BIERNAC
6. Jak zwykle o tym samym
7. Giboneria
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co to za koleś. Naturalnie, to że o nim nigdy nie słyszałem, nie znaczy, że jest kiepski, choć okładka pełna kruszywa naprowadziła mnie nieco na klimat albumu.
Co mogę powiedzieć o muzyce? Zajebista. Wszak to instrumentale z najlepszych lat rapu: Funkdoobiest, Redman, Lords Of The Underground, Wu Tang - o czym tu gadać?
Frankie jest polską wersją swoistej wypadkowej między Son Doobie, Everlasta, Redmana i chuj wi kogo jeszcze. 'Siema tu Frankie, it's gotta be funky' - klimat jest tak kielecki, że ciężko nie powrócić myślami do pierwszego Wzgórza, czy Albóóómu Liroya. Koleś siedzi tak głęboko w latach '90, że najwyraźniej ominął fakt, że minęło już 20 lat od tamtego czasu - musi wyjarał za wiele. Nie chodzi o to, że jestem fanem njuskulu, broń Boże, uwielbiam Złotą Erę. Ale to faktycznie brzmi, jakby Frankie nagrywał te 20 lat temu - włącznie z flow i tekstami. I goście jadą dokładnie tak samo. Nie rozumiem fenomenu, bo po forach spacerując widzę, że lud się jara. Ja nie.
Zastanawiam się, jaki jest sens wydawania takiego materiału... Jak będę miął ochotę posłuchać Redmana, czy Funkdoobiest, to sobie ich włączę. Klimacik? Dla beki wyłącznie. Te 16 minut spędzonych z tym albumem uznaję za żart i za przywołanie pozytywnych wspomnień, daję aż trzy, choć to i tak sporo.
OCENA: 3\6
Coraz krótsze te recenzje :)
OdpowiedzUsuńNie było za bardzo o czym tu pisać...
OdpowiedzUsuńWiem w czym problem. Jak gość chciał nagrać taki materiał, mógł skumać się z takim Hakimem, który takie bity nadal klepie i robi to zajebiście. Ale na instrumentalach z klasyki to trochę mija się z celem.
OdpowiedzUsuń