1. Intro
2. Obcy feat. KALI, PMM
3. Światło
4. Kiedy Zasypia Dzień
5. Gotowy Na Wszystko
6. Placebo
7. Czarny Kruk
8. Nic Za Darmo feat. PALUCH, FELIPE
9. Nawet Letnie Dni... feat. ANGELIKA ANOZIE, DAWIDZIOR
10. Femme Fatale feat. GMB
11. Nie Badź Obojętny feat. ANGELIKA ANOZIE
12. Samotność
13. Bez Was
14. Życie Na Walizkach feat. RUBY
15. Ostatni raz
16. Inferno
17. Czarny kruk (RMX)
Przyznam, że pierwsza solówka Kacpra wywarła na mnie niezwykle pozytywne wrażenie. Dzięki muzyce Fuso i charakterystycznemu wokalowi Kacpra udało się osiągnąć coś, co wychodziło poza te byle jakie i wtórne uliczne spierdoliny. Hipotonia, macierzysty skład Kacpra, nie podoba mi się na tyle, żebym się jarał. Ale na solówkę czekałem.
Niestety, Kacper zrezygnował z usług Fuso - a szkoda, bo pasowali do siebie. Tym razem większość podkładów, czyli około połowy, pochodzi od PSR, nadwornego producenta Ganja Mafia. Potrafi on poskładać fajne, klasyczne podkłady, które mają chwytliwe sample, a do nich doklejone są instrumenty. Czuć tu ten klimat uliczny, ale nie da się powiedzieć, że są to typowe bity z pierwszego lepszego ulicznego albumu, choć znajdziemy tu klawisze. Jednak z drugiej strony PSR lubi i dęciaki i wokalne sample i bardzo dużo wkrętów, jakich brak na wspomnianych typówkach z chodnika. Z Ganja Mafia trzy bity dał też Gibbs, jednak on celuje bardziej w tych podkładach, które nazywam melancholijnymi bzdetami - ciągnące się melodyjki, znikome perkusje, nastrój w stylu jesienne liście Krystyny Jandy. No dobra, 'Nie bądź obojętny' ma w sobie coś udanego. Spoza macierzy są tu NNFOF ze swoimi klasycznymi, kiwającymi głową bitami i Milionbeats z nieco nowoczesnymi, ale znośnymi i nawet sympatycznymi podkładami. DNA zaś wszedł z klimatycznym, bardzo nastrojowym, choć nie romantyzującym podkładem - jest porządna perkusja, jest atmosfera, są przemyślane dźwięki - DNA według mnie jest jednym z lepszych polskich producentów. W bonusowym kawałku pojawia się I'Scream ze swoim njuskulem. O skrecze zadbali DJ Feel-X i DJ Danek. Muzycznie zatem jest tu różnie - od słabego zawodzenia, po fajne, bujające bity.
Kacper, jak wspomniałem, jest charakterystyczny. Nie, żeby był jakiś super rapperem - jest przeciętny, ale nie szkodzi. W jego wypadku głos i flow, które odróżniają go od innych, są tu mocnym atutem. Poza tym, Kacper dorósł, jego teksty stały się mniej imprezowe i ujarane, za to bardziej osobiste i dojrzałe. Tu nie ma już sadzić-palić-zalegalizować, jest za to sporo przemyśleń, ale nadal podanych w charakterystyczny, kacprowy sposób. Emce próbuje hasztagów - nieco nieśmiało, ale celnie, ułożył swoją technikę - teksty są takie zwyczajne, ale zawsze lepiej mieć teksty proste, niż prostackie. Nie ma tu wiele banalnych rymów, nie ma przedszkolnych porównań. Kacper daje radę spokojnie i otwiera się przed słuchaczem. No i dobrze mu to robi. Jest tu również sporo gości, ale większość, choć jest znana, przelatuje dość beznamiętnie. Poza GMB, który naprawdę wypada ponad średnią, reszta wchodzi jednym uchem, wychodzi drugim. No, może jeszcze Paluch jakoś się tam wyróżnia, ale również bez szału.
Oczekiwałem sam nie wiem czego. Dostałem... Dostałem porządną płytę, nieco nierówną - głównie muzycznie, bardziej dojrzałą, niż debiut, ale pozbawioną ognia. Z jednej strony jestem więc kontent, z drugiej mam pewien niedosyt. Ale ogólnie jest ok, choć wiem, że część słuchaczy nawet tego nie tknie, bo tak. Ale Kacper naprawdę jest ok.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz