1. M.N.R.O
2. Czas Na Powrót
3. Nawijam
4. Z Prawdą Na Bakier feat. ERO
5. Gdy Słowa Nie Przychodzą feat. INA
6. Odkupienie
7. 3210
8. A Na Imię Mam… feat. KAJMAN
9. Wszechstylowy Blitzkrieg feat. TRZECI WYMIAR
10. Wiem Kim Jestem feat. INA
11. Historia Jakich Wiele
12. Dość
13. MIiędzy Jawą A Snem
14. Mordercze Wersy feat. SŁOŃ, SHELLERINI, RY23, KONI, RAFI
15. Mniej Niż Zero feat. PAUL WALL
16. Drzwi
Kolejne solo tej mniej popularnej części Killaz Group nadeszło cichaczem. Z tytułem godnym killazowego patosu. Kaczor powraca po kilku latach z nowym materiałem, który już od dawna sporo różni się od wspólnych z Guralem dokonań z KG. Co nam dziś pokazuje Kaczor?
Otóż Kaczor daje nam hardkor, przynajmniej się stara. Zatrudnienie plejady bitmejkerów, takich jak The Returners, RX, White House, Młody GRO, uRbna, DJ Creon i Steel Bangin, to było dobre posunięcie. Każdy z producentów dał sobie radę, aby spełnić założenie albumu: zrobić rap bez zbędnego pierdolenia, bez rozmieniania się na drobne, bez progresywnego grania dla klubów. I choć są tu kawałki mocne i takie wolniejsze, każdy z nich jest odpowiednio osadzony w klimacie. RX potrafił raz przywalić 'Czasem na powrót', by natychmiast uspokoić tętno w 'Nawijam'. White House stoją jak zwykle wysoko, choć niektóre z bitów mogą się wydawać nieco zbyt pretensjonalnymi ('Z prawdą na bakier', choć niezłe, mocno trąca 'ulicą'). Młody GRO zaś zrobił nieco wolniejsze i sentymentalne piosenki... Zresztą, co ciekawe, bardzo dużo tu skrzypiec i w ogóle bardzo tradycyjnych dla ulicy instrumentów - ale muza nie brzmi banalnie. To czysty hip hop - zagrany współcześnie, ale z szacunkiem dla klasyki. Całości dopełniają skrecze DJ Kostka, DJ Soina, DJ Taek i Chwiała. Fajna, kiwająca głową muzyka.
Kaczor nigdy nie miał ambicji tworzyć podwójnych, podziesiętnych, czy pochujwieilokrotnych rymów. On miał nieco inny target: owszem, grunwaldzka saga nadal trwa, ale to przede wszystkim życie dyktuje tematy i słowa. Tak, zgadza się, Kaczor popełnia sporo błędów na majku i nie jest rapperem nawet dobrym. Zbyt często gubi rytm, ostatnia zwrotka w 'Gdy słowa nie przychodzą' kończy się jak nożem uciął: zupełnie niespodzianie i bez usprawiedliwienia. Na szczęście nie samą techniką człowiek żyje, a rap to nie jazda figurowa na lodzie (choć nie jeden wyjebał się tu na pysk...) - to co mówi emce często nadrabia niedostatki flow. Zresztą Kaczka próbuje kombinować, popłynąć inaczej i liczy mu się to wszystko na plus. I choć sposobem rymowania 'powraca do źródeł', czyli do czasów Killaz Group, to jednak słychać, że jest to znacznie bardziej dojrzały rapper. 'Saper myli się raz, rapper ma więcej szczęścia' - nic dodać, nic ująć. Pytanie tylko, ile błędów wybaczy publiczność? Jednak trzeba zauważyć, że Kaczor świetnie czuje się doskonale w trakach bragga: 'A na imię mam....' czy 'Wszechstylowy blitzkrieg' to bodaj najlepsze numery z dużą petardą. Goście... to w sumie osobny rozdział. Sami goście robią tu bardzo dużo, bo już swoją zwrotką jako pierwszy robi porządek Ero - jego flow doskonale tu się wpasowuje i płynie. Kajman niestety jest zupełnie zbędny, za to Trzeci Wymiar swoją stylistyką ustawia poprzeczkę niezwykle wysoko. W poznańskim possetracku przodują Ramona i Słoń - na przeciwnym biegunie siedzi Rafi. Największym zaskoczeniem zaś jest tu amerykańska gwiazda białego blingu: platynowozęby Paul Wall - choć nie wypadł lepiej od niektórych z naszych 'gwiazd'.
Może to dziwne, ale to niezła płyta. Taka, jakich potrzeba nam na rynku: dobrych, porządnie zrobionych - takich do słuchania. Prawdopodobnie niewiele osób będzie się tu wszystkim jarać, ale są tu numery naprawdę niezłe i warte posłuchania. Mnie to siada, ja lubię.
OCENA: 4+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz