CD1 (2007-2011, 2014)
1. Robimy to stale 2014 feat. KAFAR
2. Jest takie miejsce 2012
3. Liryka buntownika 2011
4. 3 mikrofony 2010
5. Brutalna rzeczywistość 2010 feat. KAFAR
6. Adrenalina 2010 feat. PATO POOH, STOR
7. Kiedy to było 2010
8. Przypadłości 2008 feat. PROFUS
9. Szczęśliwy traf 2008 feat. WIGOR
10. Nic za darmo 2007
11. Od weekendu do weekendu 2007 feat. WIGOR
12. Mamy to we krwi 2007
13. Osiedlowa kooperacja 2007
14. Znaleźć miejsce 2007
15. Liryka Buntownika remix
16. Przypadłości remix feat. PROFUS
CD2 (2003-2007)1. Zwycięstwo 2007
2. Odczuwam potrzebę 2006
3. Świat za parę lat 2006
4. Nie przestaniemy grać 2006
5. To nie bez znaczenia 2006
6. Od początku do końca 2005 feat. KAFAR, WIGOR
7. Rzuć okiem na rap 2005 feat. KAFAR
8. Pozytyw 2005
9. Co się dzieje wokół 2005 feat. WIGOR, MIODU
10. Bez znieczulenia 2004
Ciężko policzyć lata, ile Siuwax, Arturo i Jano siedzą już na scenie. 12 lat po 'Powoli Do Przodu', które, o ile pamiętam, okazało się całkiem porządną płytą, jak na rok wydania, teraz reprezentanci Ursynowa wydają reminiscencyjny album z nagraniami z lat 2003-2014. Od razu dwupłytowy, czego osobiście nie znoszę...
Pierwsza płyta zawiera nagrania do roku 2007. Dominują tu nieco lżejsze podkłady, raczej klasyczne, wyprodukowane przez Witsa, Domino, Fspólnego, Kapsla, Wigora, DNA, Klimsona i Zbyńka. Druga płyta... Nie, nie da rady w ten sposób. Chciałem opisać oddzielnie obie płyty, ale one się w ogóle nie różnią... Nadal mamy tu na bitach DNA (tyle, że duzo więcej), Witsa i Wigora, doszli tylko Jarus, WDK, Młody GRO i Ybeat. Może te starsze nagrania miały nieco bardziej klasyczny i bumbapowy wymiar, ale też bez przesady i nie jest to aż tak bardzo zauważalne. Muzycznie może jedynie DNA zaliczył jakiś progres, choć on i tak był i jest świetnym bitmejkerem - ma tu zresztą najlepsze bity (Adrenalina, Kiedy to było, Mamy to we krwi). Klimat jest typowy dla ulicznego rapu, z rzadka przetykany czymś ciekawszym. To co naprawdę różni nową płytę od starej to skrecze DJ Gondka. Reszta jest, dość wtórna i nijaka.
Jano ma sporo lepszy flow i głos niż Siuwax i nieżyjący już od jakiegoś czasu Iwan i w sumie to on gra tu pierwsze skrzypce, zaraz obok Kafara, który występuje tu dość często. Ale tak czy siak nie ma szału, bo w każdym kawałku da się usłyszeć niczym nieusprawiedliwione przyspieszenia, aby dogonić bit albo przeciągania samogłosek, aby nie skończyć za wcześnie. Do tego wersy są na tyle sztampowe, że nie wyniosłem z lektury albumu żadnego ciekawszego wersu. Żadnego. Ożywczy powiew wnosi dwóch szwedzkich rapperów: Pato Pooh o chilijskim pochodzeniu oraz Stor, którzy wypadli całkiem przyzwoicie, na zresztą fajnym podkładzie. Ale tak naprawdę przez całe półtorej godziny to nie ma za bardzo na czym zawiesić ucha i zastanawiam się, jaki jest sens wskrzeszania takich projektów, wygrzebywania z czeluści szuflady numerów, aby zapełnić album. Dwupłytowy jego mać.
Po co? Jano ma swoją jazdę z Polską Wersją, Iwan nie żyje, Siuwax... solo nie ma racji bytu, choć oczywiście może pomyśleć o samodzielnym debiucie, tylko po co? Zasadniczo, 'Archiwum' nadaje się dokładnie tam, skąd przyszedł - czyli do archiwum. Owszem, wpadło tu parę lepszych traków niż tylko przeciętne, ale to mało. Wynudziłem się.
OCENA: 3\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz