środa, 17 czerwca 2015

SHORTY UNINC - LAZARUS SYNDROME

Health & Nature 2015

1. I. jacob's ladder [middleman]
2. II. contrary expectations
3. III. declension
4. IV. nightmare
5. tears
6. V. flesh and blood   feat. FRANK
7. VI. purgatory   feat. DJ 2NAJZ
8. VII. próżnia    feat. VOIS
9. Suffering 
10. VIII. stay away   feat. JOHNNY POPE
11. IX. questionable decisions    feat. KSIĄŻĘ
12. X. szach    feat. DJ 2NAJZ
13. Voices
14. XI. mad
15. XII. hell    feat. GLANU, HORAS
16. XIII. coming back [8bit ver.]
17. XIV. lazarus syndrome

    O tym gdańskim producencie nigdy nie słyszałem, a tu naraz widzę, że jego album wyraźnie zwraca na siebie uwagę hiphopowych odbiorców. Zainteresowałem się czemu, wszak Shorty UnInc to niekoniecznie typowo rapowy producent. Po ubiegłorocznym 'Lombardzie CZasu' przyszła teraz pora na nowy album. Oto on.
    Co to za muzyka? Cóż, idąc tropem zapowiedzi albumu, to 'alternatywny hip-hop, witch-house, chillwave, cloudrap i eksperymentalna, szeroko pojęta muzykę elektroniczna'. To są takie gatunki muzyczne jak witch-house? Kurde, niedokształcony byłem. Ale... to dokładnie tak brzmi. Muzyka pełna jest przestrzeni i głębi, taki swoisty relaks w obdrapanym pokoju opuszczonego psychiatryka. Psychodela, niepokojące dźwięki i stukoty, nie zawsze równa, nerwowa perkusja, tempo niby powolne, ale na pewno nie dłużące się. Jest ponuro, dramatycznie i zupełnie abstrakcyjnie: słuchając tej muzyki czułem się odizolowany od świata, ona zamyka cię w bańce i odlatujesz. Osobiście nie jestem zwolennikiem tego typu muzyki, ale Shorty wprowadza tu nową jakość i zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu. To nie są zwykłe bity, to obrazy malowane dźwiękami, pozostające nadal gdzieś na obrzeżach hip hopu, robiące czasem większy krok w kierunku centrum, ale częściej orbitujące wokół. W dwóch trakach pojawia się DJ 2Najz, okraszający drapaniem muzykę - i szkoda, że nie ma go więcej. 
    To zasadniczno album instrumentalny, ale znalazło się tu kilku rapperów, w większości mało znanych - bądź w ogóle. Frank wjeżdża z rozjeżdżającym się wokalem (nomen omen) i wypada na tym krótkim traku całkiem sprawnie. Vois ma wycofany głos (znaczy się, masteringowo tak wyszło, rozumiem, że to zabieg umyślny), idealnie pasuje ze swoją opiumową wizją do podkładu. Johnny Pope z kolei zmusza swoje flow do cudów, dokonując ekwilibrystyk, przechodząc od growlingu do pisku, zmieniając tempo i jadąc cały czas na emocjach. Książę przemyka dość nieśmiało i po cichu, choć jego występ ma swój urok. Są tu jeszcze Glanu i horas, którzy równie sprawnie wnikają do środka bitu i dostosowują się do klimatu. Mimo tego, że czasem wokalne wejścia na album instrumentalny, i do tego tak oryginalny, mogą przeszkadzać, ale na szczęście rapperzy potrafili się dostosować i brzmi to wszystko bardzo spójnie.
    Tak, nie jestem fanem cloudtrapchujwiconjuskul, ale... Shorty mnie przekonał. Może nie do stylu jako całości, ale na pewno do siebie. To nieprawdopodobny album, kuszący odjazdem do innego świata, wkręcający i nie puszczający. Z każdym odsłuchem znajduję inny smaczek, inny pomysł. Warte sprawdzenia, choć nie będzie łatwo!

OCENA: 5-\6 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz