1. Mitsukurina feat. GROOV
2. Ogień & Lód
3. HeadBanger
4. DD
5. Keep It Sick feat. BLAZE YA DEAD HOMIE
6. #negatywnyrap
7. Martwy
8. Iluminaty Jak Skurwesyn
9. Sirocco feat. DEJAN, PENX, HZD, GUZIOR
10. Fashion Week
11. Kłamca
12. Dwugłowy Kruk feat. OXON
13. Czysta Miłość
14. THX
15. PSS
Kolejny przerażający album? Rodzina obdarzona martwicą mózgu wypuszcza nowy materiał, pełen słoniowych jazd rodem z horrorcore. Dobrze zrobiona okładka, sprytnie poskładana i ilustrowana powoduje na pewno wzrost zainteresowania. Wiadomo, czego można spodziewać się po Słoniu, hajs się zgodzi, ale czy płyta jest dobra? Hę?
Muzyka tu jest teoretycznie dość zróżnicowana, ale w trakcie odsłuchu okazuje się, że i ci nowocześni producenci i ci bardziej klasyczni spotykają się mniej więcej po środku. Więc muzyka nie jest ani złotoerowa, ani njuskulowa - raczej to taki unowocześniony hardkor hip hop z przełomu XX i XXI wieku - że tak to ujmę nieco trywialnie. Dominują tu syntetyczne bity Chrisa Carsona (świetne 'Martwy') i mocne podkłady The Returners, którzy pokazują swoją drugą twarz: ostre gitary, czy ciężar płyty nagrobnej w doskonałym skądinąd '#negatywnyrap' pokazuje że wrócili (nomen omen) w bardzo dobrej formie. Kilka bitów podał DJ Creon - jak zwykle są to konkretne perkusje i ciężkie sample, powyciągane z gardeł zakurzonych winyli. Po jednym zaś traku dali jeszcze TMK Beatz, White House (trochę jakby rodem ze studia Dr. Dre), Mikser (trochę nijaki 'Fashion week'), Dyniak, SSZ (brzęczący, skradający się bit w 'Dwugłowym kruku') i Matheo. Całość mogłaby spokojnie ilustrować jakiś thriller jako ścieżka dźwiękowa - przyznam, że bitom za dużo zarzucić nie można. Są klimatyczne i sporo wnoszą do brzmienia całości.
Od dawna wiadomo, że Słoń jest naprawdę niezły na majku. Wściekły wokal, obrazoburcze wersy, obleśne porównania - czasem prostackie, czasem trafiające jak gwóźdź oczodół, jak choćby 'Wywołam czyste szaleństwo, dziki wrzask i terror \ To mój czas, zredefiniowałem martwy sezon \ Rzucam kartki w niebo i choć pióro mam lekkie ponoć \ To teksty jak meteoryt wbijają się w glebę płonąc'. Nie spodziewaj się tu niczego nowego i odkrywczego - to wciąż ten sam Słoń, próbujący przerazić słuchacza i wciąż przemycający flejwor, dość ordynarnie zawinięty od Necro. Flejwor i często teksty, ale i tak nadal niewiele osób zna twórczość tego białasa, więc może sobie pozwalać. Do tego wszystkiego znalazło się tu paru gości, próbujących się tu odnaleźć w tej krwawej kąpieli. Blaze, amerykański koleś Insane Clown Posse, wzbogacił swoją osobą 'Keep it sick', choć pamiętajmy, że to nadal drugoligowy horrorcore jugalo. Z Polaków najlepiej chyba weszli w rolę Penx i Hazzidy. Reszta ujdzie.
Nie powiem, że znalazłem to coś nowego, ale nie powiem również, że to kiepska rzecz. Jeśli lubisz Słonia, będziesz zadowolony, bo korzysta on nadal z tego sprawdzonego schematu - tyle, że nieźle go podszlifował. To jest album, który wszedł mi najlepiej z produkcji Słonia. Porządna rzecz, a jeśli spuścimy kurtynę milczenia na pewne wpadki słowne, to nawet naprawdę dobra. Ale nie przesadzajmy z euforią, bo większość robi tu muzyka. Słoniu, podziękuj Returnersom i Carsonowi.
OCENA: 4+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz