piątek, 23 listopada 2012

PROJEKT: JEDEN Z ŻYCIA MOMENT - DON GURALESKO

Szpadyzor 2012

1. Intro
2. Mogliśmy Wszystko
3. Ponad Tęczą    feat. WENA
4. Kto Sieje Wiatr
5. Pięć    feat. SITEK, SHELLERINI
6. Laj Laj Laj 
7. Wąż Ogonojad
8. Tulić Hajs
9. Pomimo to   feat. RAFI
10. Trochę Czasu
11. Chcę Ci Dać
12. A Gdyby Tak   feat. FOKUS
13. Skoki W Prążki
14. Zwyczajne Dzieje   feat. GRUBY MIELZKY, RY23.
15. Outro

    Koniec nowocześnie brzmiących bangerów. Gural powraca do korzeni, choć w sumie ciężko stwierdzić, że powraca, bo na palcach jednej ręki można policzyć jego kawałki, które mają klasyczne, złotoerowe brzmienie. Aż tu nagle, BANG, Gural na swoim szóstym albumie począł zwracać lico w kierunku, hmmm, prawdziwego hip hopu.
    Co mógł zrobić Gural, chcąc, aby brzmienie było klasyczne, przy okazji posiadając ten hajs? Proste. Zatrudnił The Returners, Donatana, Tasty Beatz i Ceha. A do tego czołówkę polskich djów: DJ Kostek, DJ Cube, DJ Taek, DJ Soina, no i Returnersów tak samo. No i taki prosty zabieg dał olśniewające rezultaty. Gural wybrał tak samo uderzające i bujające traki jak dawniej, tyle, że one brzmią zdecydowanie bardziej hiphopowo. Najbardziej rozwaliły mnie dwa podkłady od Cehy (Kto sieje wiatr i Laj laj laj), ale w sumie wszystkie kawałki brzmią bardzo świeżo i przyjemnie.
    Mam wrażenie, że Gural wziął sobie do serca zarzuty, że pierdoli bzdury, byleby się rymowało. Wprawdzie ciężko zmienić swój styl o 180 stopni, kiedy całe życie leci się na tym patencie, ale te teksty ponownie zaczynają mieć sens, czyli Gural, opowiadając o jakiś rzeczach stara się trzymać właściwego kursu, bez milionów dygresji, które zaciemniają obraz i nie wali rymu za rymem, aby było. Zresztą, brzmi on bardzo dobrze i dojrzale na tych bitach. Najbardziej zagorzali fani DGE mogą poczuć się lekko rozczarowani takim obrotem sprawy, ale... mnie się podoba! A do tego nieliczni goście również dają radę, a przede wszystkim Wena i Sitek, który z każdym kolejnym występem gościnnym przekonuje, że jest jednym z ciekawszych emce. Wprawdzie Fokus, Szelka, Mielson wypadli dość przeciętnie, ale nie są za bardzo poniżej kreski, więc słucha się ich bez bólu.
    Progres przez cofanie się? Oj, jak widać można! Gural cofnął się do klasyki, aby dać spory krok w przód. I przyznam, że tego słucha się z dużą przyjemnością i takich płyt Gurala sobie życzę. Co wcale nie znaczy, że poprzednie były złe, wręcz przeciwnie. Ale tym razem Gural naprawdę mnie ujął. Miło z jego strony.   

OCENA: 5\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz