1. Toksycznie
2. Jeśli Umiesz
3. Mam Odwagę
4. Nie Jest Za Późno feat. INA
5. Daję Styl
6. Pozornie feat. SZYCHA
7. Moi Ludzie
8. Ostatnio
9. Przestałem
10. Dobre Słowo
11. Spacer Po Linie feat. KUBISZEW
12. Nie Jestem feat. PEPE, MAJKI, NIEDZIELA, KOCHAN, BACA, SMOLI WTN, ALA
13. Zdrowie
14. Wrzucam
Bonus CD
1. Jeśli umiesz
2. Daję styl
3. Pozory feat. SZYCHA
4. Przestałem
5. Toksycznie
6. Nie jestem feat. PEPE, MAJKI, NIEDZIELA, KOCHAN, BACA, SMOLI WTN, ALA
7. Wrzucam
8. Styl z podwórek feat. KUBA LECIEJ
Kiedy znalazłem płytę Sigmy, zastanawiałem się, kto to do cholery jest. Później znalazłem informację, że to jeden z rapperów z NGWM, a sam Sigma bierze udział często i gęsto w licznych podziemnych przedsięwzięciach. Tak, faktycznie, kojarzę gościa, choć nie powiem, że oczekiwałbym jego legala. Ale jest, wydany niemal własnym sumptem. I co?
Choć płyta sygnowana jest imieniem Sigmy, pełnoprawnymi twórcami tegoż są również Killa Breakz i DJ WLB - producent i drapak. Obaj tworzą soundtrack do niezwykle przyjemnej przejażdżki w lata '90. To typowo złotoerowe brzmienia, bumbapowe perkusje i cała masa lawinowych skreczy. To taki nowojorski hip hop i w sumie nie zdziwiłbym się, gdybym takie bity znalazł na którymkolwiek z albumów pochodzących z tamtych czasów. To trochę płyta na przekór trendom: nie ma tu nic syntetycznego - żadnych trapów, a nawet jeśli popularne są powroty do tamtych lat jak u Sensi, czy HurraGun, to ni cholery nie przypomina to klimatu House Of Pain i Cypress Hill - raczej ATCQ, czy De La Soul. Sporo sampli, proste pętle, mocne basy - naprawdę spoko. Do albumu dołączona jest bonusowa płyta z remiksami, które w większości wykonał niejaki Toni, a dwa Kuba Leciej - są to również podkłady bardzo klasyczne, choć wykonane z nieco innym podejściem i może nieco ciekawsze. Ogólnie, oba krążki są muzycznie przyjemne, choć mało świeże.
Sigma nie jest rapperem, który będzie przyciągał uwagę. Jest to uczciwy podziemny rzemieślnik, ale to wszystko, co ma do zaoferowania. Słucham go i wiem, że koleś jest szczery w tym, co robi i ma wypracowane flow - podobne ma 75% rapperów w kraju. Jego rymy nie bolą w uszy, bo są takie zwyczajne i od serca. Nie infantylne, wulgarne, czy głupie - są naprawdę w porządku, ale nie jestem w stanie zacytować nawet jednego ciekawego wersu z całości. Numery są spoko, większe wrażenie zrobił na mnie taki hymn dla chłopaków 'Moi ludzie' z bardzo fajnym podkładem i gromkim refrenem. Znajdziemy tu sporo bragga, miłości do hip hopu, a także nieco społecznych i politycznych obserwacji. Są tu nawet goście - poza Kubiszewem, żadni oficjalni - przedstawiciele takich składów, jak DwaAsy, S2P, czy rodzimego NGWM, ale, bądźmy szczerzy, to sami podziemni gracze, którzy zdecydowanie powinni zostać u siebie w undergroundzie, bo na legal nie będą się nadawali nawet na emeryturze. Zresztą, uczciwie mówiąc, Kubiszew dostosował się do poziomu i również jest sporo pod kreską.
Od tego podziemnego gracza dostajemy rzetelny, undergroundowy album, z którego wieje nieco nostalgią za czymś, co minęło 20 lat temu. Nieźle się tego słucha, bo te bity są kołyszące i czilowe oraz z decydowanie lepsze, niż sam rap. W całości to taki album, którego możesz czasem posłuchać, jeśli lubisz bumbap. Jeśli wolisz njuskóle, to nawet tego nie tykaj. Jak dla mnie, porządna, średnia podziemna - dajeradę, jednak nie na dłuższą metę.
OCENA: 3+\6
Nieźle, nieźle, ale jest już pełno nowych płyt podziemnych np. JRX - Monumenty, Folku - Tylko Na Tyle Cię Stać?
OdpowiedzUsuńOba w kolejce do ogarnięcia :)
OdpowiedzUsuń