niedziela, 25 stycznia 2015

AD.M.A. - A. WRACA PÓŹNO

3\4 Underground 2014

1. Wychodzę (Skit)
2. Przywitała mnie pełnia
3. Nokturn 
4. Miraż    feat. IGREKZET  
5. Zero kontaktu (Skit)
6. Cyklotymia 
7. Krzyk
8. O czym myślisz? (Skit)
9. Nowy Zmysł
10. Autoportret
11. NeoConfiteor (Skit)
12. Bohema 91    feat. WICHER, SMOOTH POET 

    Niemal dokładnie rok temu recenzowałem poprzednia płytę Ad.My - był to naprawdę porządny kawał rapu kobiecego, o który bardzo u nas trudno. A jednak, udało się. Dlatego z dużą chęcią sięgnąłem po kolejny krążek Admy, tym bardziej, że w życiu rapperki przez rok działo się tylko dobrze - że przypomnę Ladies Rap, czy udane featuringi.
    Łukasz K, Zdolny, NoTime, Jimmy Kiss, Markuszyńsky, czy Zero Jeden - to producenci, którzy w połowie robili również debiut Admy - doszło trzech nowych. Jednak jest to bardzo spójna płyta, o wydźwięku elektroniczno-tajemniczym. Przy całej spójności, wdziera się tu pewien rozdźwięk, bo z jednej strony mamy bardzo oszczędne bity Łukasza ('Krzyk'), czy 'Cyklotymina Jimmy Kissa, aż po niemal dyskotekowy 'Nokturn' Zdolnego. Wszystko ma tu jednak wspólny mianownik - to są bardzo kobiece podkłady, zmysłowe i bardzo ciepłe - takie podłączone do prądu. Nie powiem, żeby do mnie jakoś bardzo przemawiały, ale nie są złe.
    Najlepsza z tego wszystkiego jest jednak Adma. To nie jest rapperka, to jest wokalistka, potrafiąca kompleksowo zapełnić każdy podkład. Na tych syntetykach, w większości oszczędnych brzmi ona czasem naprawdę mocno - potrafi zaśpiewać, zarymować, pokrzyczeć - wszystko ma swoje miejsce i czas. Adma, przeciwnie do wielu dziewczyn an majku, nie gubi się, nie wypada, nie traci oddechu, a jej głos nie jest piskliwy i nieznośny. Przedstawia tu ona samą siebie, jako kobietę, damę. Nie sili się, aby przekonać wszystkich, że jest 'ruffneck' w baggy jeans'ach, wręcz przeciwnie: rozpuściła rude włosy, założyła sukienkę i szpilki i jest kobieca, jak żadna inna rapperka na scenie. Do tego tematy, jakie porusza, są również zdecydowanie damskie - żadnego feministycznego pierdzenia, czysta jazda z seksapilem, przerywana co jakiś czas na moment refleksji na temat samotności, czy swojego życia. Towarzyszący jej panowie dają sobie w tym sosie również całkiem nieźle i choć, moim zdaniem, najlepiej wypadł Igrekzet, to przecież i Wicher i Smooth Poet dali ciekawe wejścia.
    Nie jest to długa płyta - może to i lepiej. Jest to dojrzały koncept album od świadomej swojej kobiecości rapperki. Myślę sobie, że ta płyta znacznie lepiej wejdzie dziewczynom, niż chłopakom - głównie ze względu na czysto kobiecy punkt widzenia, jaki tu jest przedstawiony, ale i panowie powinni dostrzec i docenić potencjał materiału. 

OCENA: 4+\6


1 komentarz: