sobota, 17 stycznia 2015

JUNES & MŁODZIK & DJ DANEK - ACRUX

Vibe2Ness 2014

1. Powiedz mi
2. Trafiam w próżnię
3. Hipoteza
4. Lifter
5. Walking dead   feat. JEŻOZWIERZ, KIDD
6. Ardous Huxley   feat. LAIKIKE1
7. Nigdy nie jest za późno

    Niecałe dwa miesiące temu wyszła kolejna płyta spod szyldu Rap Addix, tym razem sygnowana imieniem Junesa. Oczywiście nie tylko, bo za płytę odpowiada trio rapowo-producencko-patefonowy i, jak można sadzić po okładce, to niezły kosmos.
    Młodzik robi bity, które w pełni zasługują na miano podziemnych. Nie oznacza to wcale tego, że producent popełnił klasyczne bity rodem z NY'93, to zupełnie inna jazda. Sporo tu elektronicznych smaczków, które pokryte są kurzem, jak we wnętrzu przedpotopowego Atari, którego nie używano od czasów gier na kasetach. Tu wszystko brzęczy, trzęsie się, a na tych bitach jest tyle syfu z piwnicy, że po wysłuchaniu musiałem umyć uszy. Do tego dochodzi agresywne, choć często nieco schowane drapanie Danka i mamy podziemną muzę jak z tartaku - dużo cięcia - czy wręcz rżnięcia, a drwa lecą w każdym kierunku. Nie zawsze mi to odpowiada, bo czasem, jak to w tartaku, te podkłady są nieco drewniane ('Lifter') i sztywne, ale ogólnie klimat jest ciężki, podziemny i elektryczny. Raz masz dreszcze, raz jebnie z 240V i klimat pryska. 
    Junes ma tu lśnić jak tytułowy Acrux. Wprawdzie 'wkurwione podwójne lecą po arteriach' przez całe 26 minut, ale, tak jak z muzyką, nie zawsze to działa, jak powinno. Bywa, że Junes nie wyrabia się jak mógłby na werblu, bywa, że drażni swoja manierą, choć również bywa, że wali w łeb siekierą (w końcu tartak, tak?). Jebie słabych rapperów, opowiada o swoich wstydliwych początkach, czasem te wersy mają siłę i trotyl, czasem mijają uszy. Junesa trzeba po prostu lubić, bo jeśli nie, to jest on zbyt szczególny, żeby nie denerwował. To jego niewątpliwa zaleta. Natomiast wystarczy porównać go z wejściem choćby Jeżozwierza, który przejął nie tylko kawałek, ale jest tu tym najjaśniejszym Acruxem. Świetnie wychodzą też Lajk i Kidd i w efekcie Junes jest tym... najsłabszym, choć w tym towarzystwie to i tak duży plus.
    No cóż, spodziewałem się więcej. I muzyka i słowa są ok, ale nie do końca dociera do mnie ten elektroniczny brud bitów, ale i nie do końca czuję flow i wersy Junesa. Porządne, ambitne podziemie, które jednak nie każdemu podejdzie z uwagi na surowość i obcesowość.

OCENA: 4\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz