1. Napad na bubel
2. Rytm nocy ale nie do końca
3. H-BOMB
4. Nobody knows
5. Sięślizgam
6. Record breaker
7. Powiedz koniec
8. Mogę? Dzięki
9. Kolej rzeczy feat. ILLPEJN, JUNES
Gadają, że klon Lajka - gówno prawda. Zeszłoroczny Zeitgeist mnie rozwalił na drobne kawałki - był to jeden z lepszych materiałów w 2014. Teraz ejmatt, człowiek skromny i z dystansem, zaczyna wypływać na szersze wody, bo wokół jego osoby narobił się hajp. Pytanie teraz, czy on to dźwignie? Czy przewidywał, że stanie się popularny i propsowany?
Muzyka to znowu klasyczne podkłady, głównie zajebane skądkolwiek się dało - nie tylko takie ze Złotej Ery, ale i nowocześniejsze. Od tytułowego, jazzującego, typowo klasycznego podkładu, przechodzimy przez bardziej elektroniczne bity, aż po wręcz gospelowe klimaty w 'Nobody knows'. No dobra, jest tu też Copywriterr z nieco zaskakującymi wejściami. 'Rytm nocy, ale nie do końca' jest oparty o hicior Euro Dance'u z 1993 roku, 'Rhythm of the night' zespołu Corona. Drugi jego trak, 'Kolej rzeczy', z kolei oparty na funkowym samplu zupełny klasyk. Ciekaw jestem, co byłoby na zupełnie oryginalnych bitach - nawet takiego Copywriterra...?
Ej Matt Nie-rapper to raczej tak-rapper, może i jest nieco podobny do Lajka, ale na pewno łatwo usłyszeć różnicę - choćby w sposobie artykulacji. Wydaje mi się, że to podobieństwo przypadkowe, zresztą ten przygaszony głos, sypiący rymy z automatu jest dużo lepiej poukładany na werblach. A co do tekstów... Ten skurczybyk poczyna sobie naprawdę nieźle. Kąśliwy, sarkastyczny, z dużą dozą autoironii - łapie cię za gardło dość szybko. 'Powiem wprost, jeśli dalej tego nie wiesz \ Prosty chłop, żaden babiarz jak Przemek \ Jadę en face do Ciebie, cobyś ryj zapamiętał \ Kładę całe podziemie, cały mainstream na deskach'. Okazuje się, że bragga też tu wpada i rozpycha się łokciami. Pytasz o autoironię? Gryź: 'Ten Matt to kawał chuja, Pana poznaj \ Matt to kawał chuja #anatomia \ Co do gry, rozpierdalam i strajkuję \ Zaznaczają mi gwiazdkami, bo mam kurwa smocze kule'. Tego typu teksty, okraszone kilogramami odnośników do szeroko rozumianej kultury popularnej, zajmują słuchacza na długo, bo tego się nie da posłuchać raz i tyle. Ej Matt na propsie zupełnie. I tym razem udało mu się kogoś namówić do współpracy - w końcu zdobył jakiś fejm i jest rozpoznawalny, tak? W ostatnim traku rymują z Matełuszem przeciętny i gubiący się trochę Illpejn, a także będący w dobrej formie Junes.
I co? Kolejny zajebisty materiał od Ej Matta Matełusza Nie-Rappera itd. itp. Szkoda mi tylko jednej rzeczy, która nie pozwala mi uznać tej epki za klasyk - zajebane bity. Ej, Matt, weź jakiegoś produsa, co Ci podklepie bity i lecicie w świat. Legal? A czemu nie? Byle tylko tego nie spierdolił...
OCENA: 5\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz