1. Kwadrat feat. PROF
2. Szanta feat. POLSKIE KARATE
3. Rozsądek feat. KUBA KNAP, NUMER RAZ
4. To dla wszystkich feat. JWP/BC
5. Klops feat. DWA ZERA
6. Kilogramy feat. JULIA POSTEK
7. Zanim powiesz feat. TE-TRIS, POGZ
8. Chcieć… feat. SARIUS, ŻYTO
9. Wypuszczam dym feat. KUBSON
10. Kropka nad i feat. RAS, VNM, ELDO
11. A.C.A.B. feat. HUCZUHUCZ
12. Kolejna repeta feat. JEŻOZWIERZ
13. O nic nie proszę feat. SKORUP, CIECH, WUJEK SAMO ZŁO, JULIA POSTEK
14. Wiem co mówię feat. FENOMEN
15. Moja krew (Noize From Dust Remix) feat. VIENIO
16. Odnaleźć światło feat. ECHINACEA, MAM NA IMIĘ ALEKSANDER
17. Już się przyzwyczaiłem feat. TEMZKI
18. Coś jest nie tak feat. CIRA
Siódmy i Worstcase to duet producencki zafascynowany brzmieniem lat '90 NY i Detroit. I właśnie oni postanowili zebrać najciekawszych (w sumie nie tylko ich zdaniem) graczy na scenie (tej oficjalnej i podziemnej) i nagrać z nimi płytę producencką. I o ile Siódmak już się pokazał wcześniej, to jak o zespół nie zebrali do tej pory w sumie żadnego fejmu, nie mówiąc już o rozpoznaniu. Aż do momentu wyjścia krążka...
Te bity w sumie bardziej skłaniają się do klimatów Detroit, niż NY. Na tych perkusjach, które grają jak rytm serca, a przynajmniej idealnie z nim współgrają, położony jest ciepły bas, który swoja linią kołysze głową. Wszystko krąży, jak krew w żyłach. I do tego wszystkiego producenci dołożyli sample - brudne, trzeszczące, prawdziwy kurz, który czyni hałas. Nie wiem, skąd oni te cuda pozbierali, ale chyba łazili na czworakach po płytach chodnikowych, zdrapując ten kurz szczoteczkami do zębów. Wrażenia podróży wehikułem czasu dopełniają skrecze: DJ Krug, DJ Flip, DJ Slime i DJ Danek sieją prawdziwe zniszczenie na wosku. I tak mamy małe dzieło muzyczne: z jednej strony wyciągnięte z lamusa, przepuszczone przez polską mentalność i odmienne sample, z drugiej świeże mimo wszystko i bujające maksymalnie podkłady. Nie wszystkie mnie przekonują, bo np. taki 'Chcieć...', czy 'Odnaleźć światło' są ciężkie i zamulające. Z drugiej strony pikantny 'To dla wszystkich', bardzo bujający i relaksujący 'Wypuszczam dym', nowojorski, trochę w stylu Q-Tip'a 'Kolejna repeta', ciężki 'A.C.A.B.' to bardzo fajne kawałki. Naprawdę NFD dali bardzo fajną godzinę muzyki, zabierającej nas w podróż do korzeni Detroit i NY. Takie korzenne, zawiesiste i brudne podkłady, których słucha się doskonale.
Skład wokalny może czasem wprawiać w niejakie zdumienie. Nie tylko osobami, które tu występują, bo po pierwszym (a nawet drugim) spojrzeniu na traklistę widać, że gości dobrano starannie. Zadziwia również sposobem dobierania kolaboracji i powrotami dawno nie słyszanych osób. Ale może po kolei, 'od początku, aby nie stracić wątku'. Dobranie Profa na wstęp to nie jest najszczęśliwszy pomysł, bo choć rapperowi nie można wiele zarzucić, to zachwycać się też nie ma czym - chyba że skreczami w tym traku. Tym bardziej, że zaraz za nim wchodzi pijackie Polskie Karate ze swoją rapową szantą. Kolejny duet przynosi nam zakurzony trak o rozsądku - i wyznam, że choć Kuba ma ostatnio mnóstwo propsów, to Numer powraca tu w świetnym stylu. Może to przez to, że będąc o tę dekadę starszym, ma więcej rozsądku? Bardo dobrze wypadli JWP i Bez Cenzury w tym brudnym miejskim bragga: ostrzej, energicznie i zdecydowanie w stylu '93 - świetny kawałek. Dwa zera przeleciały nijako i bez żadnego wrażenia - znaczy 'klops'. Siódmy, który rymuje przy wokalizie Julii Postek, jest w porządku, ale szału też nie ma - szkoda, że wokalistka jest tak mało wykorzystana. Tetris wraz z Pogzem to tendencja zwyżkowa po drobnym ochłodzeniu temperatury - zwłaszcza Tet, który nie traci formy. Po duecie Sarius i Żyto spodziewałem się sporo: ale mimo, iż ich zwrotki są w porządku, to jednak nie wywołują specjalnego ciśnienia. Jakiś czas nieobecny Kubson wraca w przyjemnym stylu, na przyjemnym bicie. Kolejne kolabo czterech emce to nijacy Ras i Siódmy, niezgorszy Fałenem i dość porządny Eldo. Hucz za to przyszedł z ciężkim tekstem, który jednak pasuje do bitu i trafia. Trafia również Jeżozwierz z hardkorowymi wersami, tnąc słabych rapperów przy ziemi. Skorupa wielbię od dawna i zazwyczaj trafia on w mój gust - tak jak tu. Za to dziwne flow Ciecha i głupie wersy wraz z archaiczną techniką rodem z Sugarhill Gang (co może i ma swój urok, ale w nagraniach z 1979 roku) Wujka nieco psują niezły trak. Fenomen to nieco odgrzewany kotlet, nie robiący większego wrażenia. Vienia już znamy z jego osobistej płyty - tutaj kawałek dostał tylko nową oprawę. Echinacea jest nudna, a MNIA wygrywa tu w cuglach. Temzki napina mięśnie płuc (co kurwa?) i choć brzmi całkiem fajnie, wali tu kilka lapsusów, które wywołują raczej uśmiech politowania... Cira jak zwykle w porządku, choć tez bez szału.
Śmieszna płyta. Mamy tu naprawdę fajną muzykę, wcale nie archaiczną, tylko świeżą i bujającą, poza kilkoma nudnymi wejściami. I tutaj producenci stoją sporo wyżej, niż ich goście, bo niestety sfera liryczna jest zwyczajnie nudna. Na placach jednej ręki policzę rapperów, którzy dali sobie radę i nie zamulili podkładu. JWP (Czego się akurat mniej spodziewałem), Skorup, Tetris, Jeżozwierz, Numer Raz... Trochę za nimi stoi Polskie Karate, Kubson, Cira i VNM, ale to naprawdę tyle. Cała reszta w sumie wcale nie jest zła, ale rymuje zupełnie bez jaj. Wydaje się, że album nie został dopracowany przez rapperów, jakby nie czuli tych produkcji i rymowali do czegokolwiek innego. Kolejna płyta producencka sygnowana Noize From Dust mile widziana, tyle, że z uważniejszym doborem zwrotek. Natomiast albumu, jako całości, słucha się naprawdę dobrze.
OCENA: 4+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz